Z cyklu wiosenne kwiatki i pyszne herbatki: Utleniana herbata z Lilaka pospolitego – na zdrowie!

W moim ogrodzie wreszcie ( później niż zazwyczaj) wiosna wybuchła feerią majowych barw i oszałamiąjących zapachów. Dominują zielenie w wielu odcieniach, fiolety -lilaków, kwitnących czosnków, bluszczyków kurdybanków, szałwii, róże – magnolii i jasnot purpurowych, żółcie – azalii, gajowców, glistników, a także biel – konwalii, stokrotek, delikatnych kwiatuszków poziomek, ale i głogu oraz innych kwitnących krzewów i drzewek owocowych 🙂 Nozdrza mają niezłą ucztę, tak samo jak wygłodniałe, po długiej w tym roku zimie, pszczoły 🙂

Dziś przychodzę do Was ze świetną wiadomością. Część z tych aromatów możemy sobie zachować do jesieni, a nawet zimy używając tych rozkwieconych i nektarujących teraz roślin – oczywiście tych jadalnych 😉 – z ich kwiatów bowiem, możemy sobie zrobić zapas kwiatkowych herbatek 🙂 Tradycyjnych, czyli zwyczajnie suszonych oraz fermentowanych i utlenianych. O ile te pierwsze robię od dawna, to utleniane zaczęłam robić dopiero w tym roku i już czuję, że wpadłam i to wcale nie po uszy, a wręcz po sam nos 🙂 Przerabiam surowce „fermentuje” i utleniam 🙂 Obecnie jest to Lilak pospolity (Syringa Vulgaris L.), zwany potocznie, aczkolwiek błędnie bzem 🙂

Opublikowałam przedwczoraj filmik, w którym widzieliście jak wyłuskuje malutkie fioletowe trąbki-kwiatuszki z kwiatostanów Lilaka. Opowiedziałam w tym materiale filmowym o właściwościach leczniczych, świetnego surowca zielarskiego, jakim jest kwiat Lilaka pospolitego. Obiecałam Wam drodzy, przepis na herbatkę utlenianą, wraz z fotkami pokazującymi kolejne etapy. Jeśli nie widzieliście filmu – odsyłam po tą porcję wiedzy tutaj. Różne przepisy na ten napar krążą w „internetach”, a smak tej herbaty opisywany jest jako karmelowy – co potwierdzam faktycznie trochę przywodzi na myśl karmel, szczegónie, że podparte jest to karmelowym i a nie fioletowym kolorem suszu z utlenionego surowca. Smak według mnie jest zdecydowanie słodki i taki właśnie lilakowo-karmelowy w wyrazie. Zapraszam do mojej wersji, inspirowanej głównie opisem znalezionym u koleżanki zielarki Inez Herbiness 🙂

Zeby zacząć proces , najpierw musimy pozyskać wysokiej jakości surowiec. Z dala od dróg , źródeł zanieczyszczeń i możliwych oprysków zbieramy kwiatostany Lilaka pospolitego (jeśli macie w ogrodach Lilaki, które spełniają pierwszy warunek, mam na myśli te bardziej ozdobne, szlachetne krzewy Lilaka również możecie ich użyć i to niezależnie od koloru, bo o to pytaliście w komentarzach) – kwiatostany zbieramy w suchy słoneczny dzień – surowiec musi być suchy.

Z kwiatostanów wyskubujemy tylko fioletowe maleńkie trąbki-kwiatuszki, bez zielonych części- spowodowałyby one w naszym naparze odczuwalną domieszkę goryczy, a nasz napar ma być w wyrazie i smaku słodki 🙂

Potrzebujemy szczelnie zamykanych słoików, które będziemy ciasno wypełniać kwiatuszkami, zdziwicie się jak dużo surowca mieści się w jednym słoiku – wypełnianie tych czystych i suchych słoików to długa, ale odurzająca aromatem i dlatego przyjemna praca, bo wciaż dokładamy, a słoik woła do nas , że jeszcze trochę się zmieści 🙂 Musimy nasze kwiatuszki w słoju ucisnąć i ubić, ale bez przesady. Kiedy zapełnią się po brzegi szczelnie zakręcamy.

Wstawiamy słoiki do piekarnika, ustawiamy temperaturę 40 stopni, zostawiamy uchylone drzwiczki i czekamy, aż kwiatki z fioletowych staną się prawie białe. Ja wstawiłam je koło północy i póznym rankiem, były gotowe do dalszej obróbki. W temperaturze 35 stopni Celsjusza trwa to zazwyczaj około 12 godzin. Ten proces wyzwala szereg reakcji chemicznych, w warunkach (prawie) beztlenowych tzn. bez dostępu i dopływu kolejnych porcji tlenu poza tym , którego nie uda nam się wypompować ze słoików. To taka trochę fermentacja, ale nie w definicyjnym tego słowa znaczeniu. Fermentacja jest procesem biochemicznym, w którym przemianie ulegają związki organiczne, a proces ten odbywa się przy udziale drobnoustrojów lub wytworzonych z nich enzymów, funkcjonujących w warunkach beztlenowych. Nasz Lilak działa sobie sam pod wpływem temperatury i enzymów własnych.

Odkręcamy słoiki i wysypujemy ich zawartość na pergamin. Już czujemy ten charakterystyczny Lilakowo-karmelowy słodki. Po kontakcie z tlenem w szybkim tempie Lilak stanie się koloru karmelowego – tak będzie wyglądała większość, albo wszystkie kwiatuszki- część z nich najprawdopodobniej nabierze tej barwy już w zamkniętym słoiku, nie mam w tym nic złego.

Suszymy. Ja suszyłam w na półkach piekarnika, wyłożonych peragminem, w temperaturze 40 stopni Celsjusza, z uchylonymi drzwiczkami – nie przekraczamy temperatury 35 stopni. Przechowujemy w szklanych zamkniętych słojach – wewnątrz nich dalej będą zachodzić procesy tym razem „suchej fermentacji” – znów oczywiście nie w ujęciu definicyjnym – i nasz susz nabierać będzie głębi smaku. I gotowe! Mamy nasz herbaciany lilakowy susz na herbatki 🙂

Jak stosować? – Z umiarem – jak z każdym naparem ziołowym. 1 łyżeczka suszu na filiżankę jest idealną porcją pozwalającą uzyskać piekny kolor naparu i odpowiedni aromat 🙂 Nasza wątrobą, pęcherz moczowy, nerki będą nam wdzięczne, a olejek eteryczny zadba o odprężenie i ukoi nerwy oraz pogłaszcze zmysły 🙂 Na zdrowie!

Bluszczyk kurdybanek (łac. Glechoma hederacea) – małe słowiańskie ziółko o wielkiej mocy.

Bluszczyk Kurdybanek w naturze. Fotografie własne autorki tekstów.

Dzisiaj w naszych kuchniach królują zioła typu natka z pietruszki, bez której trudno mi sobie wyobrazić pyszny rosół, albo bazylia bez której nie ma włoskiego kremu pomidorowego, a także rozmaryn niezastąpiony z pieczonym batatem i czosnkiem. Dawniej… albo może lepszym słowem będzie tutaj staropolskie – drzewiej… prym w codziennym kuchennym życiu wiodły zupełnie inne zioła przyprawowe. Jednym z takich ziół stosowanym już w pradawnych czasach, a znalezionym chociażby w Biskupińskim Grodzie jest mały i uroczy Bluszczyk kurdybanek . Spodziewam się, że ze względu na lekko ostrawy, korzenny i przyjemny zapach oraz specyficzny smak stosowano go zamiast włoszczyzny i naci pietruszki między innymi do przyprawiania zup, mięs, czy jaj.

Ten korzenny lekko goryczkowy z nutą mięty i majeranku smak dużo później, bo w XVI wykorzystywać zaczęli Anglicy do ważenia i aromatyzowania piwa ALE, przy okazji okazało się, że ma świetne właściwości konserwujące i chroni przed przedwczesnym kiśnieniem trunku. Potem kurdybanka wyparł chmiel, co miało zbawienny wpływ na prowadzenie się mnichów….ale to inna historia 😀

Także, a może nawet w kontekście tego fitoterapeutycznego bloga, przede wszystkim, od dawna kurdybanek jest wykorzystywany jako roślina lecznicza w ziołolecznictwie. Wspominała o nich w swoich zapiskach m. in. Św. Hildeagrda z Bingen, pisząc głównie o właściwościach wzmacniających i uśmierzających bóle głowy. W książkach spotykałam też informacje o wiankach z bluszczyka plecionych właśnie dla tego przeciwbólowego celu.

Jan III Sobieski, jak wspomina legenda, dzięki wspomagającej odporność w czasach panujących zaraz typu tyfus, popijanej przez jego armię husarską herbatce z bluszczyka szczęśliwie doprowadził ją do zwycięstwa pod Wiedniem. Napary te pomagały z jednej strony trawić ciężką wojskową kuchnię, ale także zwalczały wirusy, bakterie i grzyby, przyspieszały gojenie, leczyły kaszel.

Tyle z historii. Dziś wiemy dużo więcej o jego wyjątkowych mocach, ale zapewne jeszcze nie wszystko.

Bluszczyk Kurdybanek ziele.

Bluszczyk Kurdybanek ( łac. Glechoma hederacea) zwany też zwyczajowo bluszczykiem ziemnym, kurdybankiem, czy obłożnikiem to bylina z rodziny Jasnotowatych (Lemiaceae), która obejmuje też zioła, takie jak mięta, majeranek i tymianek. Kurdybanek jest w naszym kraju pospolitym ziołem, które rośnie na  łąkach, trawnikach, obszarach leśnych, krawędziach lasów, u podstaw żywopłotów, na nieużytkach . Zapewnia dobrą okrywę gleby pnie się po ziemi. Przez osoby niezainteresowane ziołolecznictwem jest zazwyczaj postrzegany jako szkodnik trawnika, razem z m. in. jasnotą purpurową, (z którą bywa czasem mylony) i innymi ziołami-chwastami. Dla tych mam złą wiadomość, gdyż świetnie znosi koszenie 😉 Charakteryzuje się, podobnie jak inne rośliny jasnotowate kwadratową łodygą i parami nerkowatych, sercowato okrągławych z karbowanym brzegiem listków. Pędy kiedy Bluszczyk rośnie w pełnym słońcu są dość krótkie, a liście stają się lekko fioletowe lub czerwonawe, a nawet bywaja brunatne. W cieniu pędy kurdybanka zazwyczaj są wydłużone, zielone lub jasnozielone, listki delikatne, pędy wiotkie, długie, pełzające i wznoszące się. My, ludzie kochający zioła uwielbiamy go ze względu na aromatyczny smak, właściwości lecznicze i urocze miododajne lawendowo-niebieskie kwiaty, które przyciągają trzmiele, pszczoły i motyle.

Surowcem zielarskim jest ziele (łac. Herba Glechomae), które najczęsciej pozyskujemy ze stanu naturalnego, możemy również kupić w sklepach zielarskich i nawet w niektórych aptekach. Zalecam jednakże zbierać tą pospolitą roślinę samodzielnie z dala od dróg i daleko od działania herbicydów , upewniwszy się, że to na pewno bluszczyk. Taką włąsnoręcznie zebraną będziemy mogli wtedy właściwie przygotować i przechowywać. Przypominam sobie, że dr Różanski badał kiedyś dostępne na rynku susze kurdybankowe i były dosyć ubogie w składniki aktywne, utkwiło mi to w pamięci i zbieram sama 🙂 Surowiec zbieramy w czasie kwitnienia rośliny, najlepiej w samych początkach kwitnienia czyli kwiecień-maj. Suszymy dość szybko w temperaturze tzw pokojowej czyli 20-25 stopni i zdecydowanie poniżej 35- 40 stopni Celsjusza. Tak wysuszone oraz rozdrobnione ziele musimy przechowywać w szczelnych szklanych słojach, gdyż przechowywane w inny sposób szybko stracą swoje cenne wartości. Najbogatsze w substancje czynne będą miały rośliny zebrane z miejsc mocniej nasłonecznionych, te bowiem będą silnie pachnące, a co za tym idzie – bogatsze w olejek eteryczny.

Ziele kurdybanka zawiera gorycze terpenowe (marubinę, glechominę), żywice, olejek eteryczny – ok. 0,06% (bogaty w kamfen, pinokamfen, pineni inne) , garbniki, saponiny, cholinę, woski, flawonoidy, sole mineralne, kwasy (winowy, jabłkowy, octowy, bursztynowy i in.), witaminy i prawdopodobnie alkaloidy.  Zawarte w Bluszczyku fenolokwasy, flawonoidy i garbniki mają właściwości tworzenia związków chelatowych z niektórymi metalami m.in. ołowiem, rtęcią.

Kurdybanek ze względu na swój skład wykazuje działania żółciopędne, moczopędne, przeciwzapalne, przeciwgorączkowe, tonizujące na cały ustrój, rozkurczowe, wykrztuśne. Zioło działa wzmacniająco na układ immunologiczny organizmu zwiększając leukopoezę, czyli zwiększa liczbę leukocytów we krwi (białych krwinek). Bluszczyk wpłynie na regulacje wypróżnień, wspomoże przemianę materii  i procesy usuwania ksenobiotyków i szkodliwych oraz zbędnych produktów przemiany materii z ustroju. Wykazuje działanie hepatoprotekcyjne chroniąc miąższ wątroby przed uszkodzeniem toksynami, marskością i stłuszczeniem, zwiększa wydzielanie soku żołądkowego, śliny i soków trzustkowych, polepsza trawienie. Ułatwia odkrztuszanie zalegającej wydzieliny ropnej i śluzowej z dróg oddechowych. Rozszerza oskrzela, ułatwiając oddychanie. Wspomaga oczyszczanie zatok oraz bywa przydatny w leczeniu wysiękowego zapalenia ucha. Bluszczyk kurdybanek wpływa również zbawiennie na układ krążenia, stymuluje pracę serca oraz obniża ciśnienie tętnicze krwi.

Bluszczyk kurdybanek na dłoni.

Bluszczyk kurdybanek znajdzie zatem zastosowanie w przypadku osłabionego układu immunologicznego np. przy leukopenii i agranulocytozie, w nieżytach układu oddechowego, katarze, kaszlu, w przebiegu astmy i dusznościach, w zawrotach głowy i szumach usznych, w przebiegu chorób skórnych tj. trądzik, liszaje, a ponadto w kamicy moczowej oraz kamicy żółciowej, w zastojach żółci, w skąpomoczu gdyż zwiększa diurezę, w chorobach wątroby, przy skurczach jelitowych, w zaburzeniach trawienia, wzdęciach, przelewaniach, złej perystaltyce jelitowej, w niedokwaśności żoładka, w braku łaknienia, w zpaprciach, zaburzeniach metabolicznych i nawadze, w biegunkach, w chorobach trzustki, a także przy zwykłych przeziębieniach. Wpływa korzystnie na pracę serca, dlatego chętnie wykorzystywany jest w przypadku zaburzeń jego rytmu. Regularne stosowanie naparu z Bluszczyka kurdybanka przyczyni się do obniżenia poziomu stresu i podregulowania układu nerwowego, picie naparu z tego zioła zaleca się osobom, które żyją w ciągłym napięciu. Osoby zmagające się z bólem kości i stawów mogą go stosować na problemy reumatycznew tym wypadku oprócz herbatki polecam go jako dodatek do kąpieli. Zewnętrznie napary sprawdzą się w łagodzeniu trądziku, a świeża miazga z sokiem pomagają usnunąć sińce pod oczami 🙂

Herbatka z Bluszczyka kurdybanka.

Przeciwskazaniem do stosowania Bluszczyka kurdybanka bezwzgędnie jest ciąża – działa poronnie, karmienie piersią, epilepsja i niektóre schorzenia nerek – w przypadku istnienia chorób nerek należy koniecznie konsultować z lekarzem prowadzącym oraz fitoterapeutą.

Napar: 2 łyżki suszu zalać 2 szklankami wrzątku i odstawić na 20 minut, nastepnie przecedzić. Pić 3-4 razy dziennie po 200 ml
dzieci: niemowlęta ważące 3 kg – 8-9 ml, 4 kg – 11 ml, 5 kg – 14 ml, 7 kg – 20 ml, 3-4 razy dziennie dzieci: 1 rok – 25 ml, 3 lata – 40 ml, 7 lat – 68 ml, 10 lat – 90 ml,

Dr Różański w swoich opracowaniach poleca ciekawą i skuteczną mieszankę ziół do zatosowania w obniżonej odporności, związanej ze zbyt niską liczbą limfocytów we krwi, zatruciach, zaburzeniach trawienia, chorobach wątroby, nerek i pęcherzyka żółciowego oraz trzustki.

  • suszone ziele bluszczyka kurdybanka – 2 łyżki
  • suszone ziele lub korzeń mniszka – 1 łyżka
  • suszony liść pokrzywy – 1 łyżka
  • susz z ziela glistnika jaskółczego ziela – 1 łyżka
  • susz liścia babki – 1 łyżka

Wymieszać, robić napar: 2 łyżki mieszanki zalać 2 szklankami wrzątku, odstawić na 20 minut, przecedzić. Pić 4 razy dziennie po 200 ml. Dawkowanie dla dzieci: 1 rok – 30 ml , 3 lata – 40 ml, 7 lat – 68 ml, 10 lat – 90 ml, po 3-4 razy dziennie.

Z kurdybanka przygotować możemy również macerat, odwar, intrakt, nalewkę, tinkturę oraz miód (syrop).

Na zdrowie!

Napar z kurdybanka.

Gemmoterapia, czyli leczenie pączkąmi ;) Część 2 Leszczyna (łac. Corylus avellana)

W dzieciństwie leszczyna kojarzyła mi się z dwiema rzeczami, pierwszą bardzo pyszną, a drugą totalnie odstręczającą. Uwielbiam orzechy laskowe, szczególnie w czekoladzie. Odkąd świadomie unikam w mojej diecie cukru, zagryzam orzeszki zdrową czekoladą bez cukru 🙂 Pycha!). Jako dziecko spędzałam część wakacji na wsi, u moich ciotecznych babć Jasi i Heni, uwielbiałam te wyjazdy! Z cała masą dzieciaków szwędaliśmy się po lasach i polach. Nikt z nas nie przejmował się niczym, totalna dziecięca beztroska, zrywaliśmy jeżyny, maliny, zbieraliśmy grzyby, łaziliśmy po krzakach i mieliśmy tylko jedną zmorę. Była nią leszczyna! Panował wówczas mit, że właśnie na leszczynie i tylko na niej, czekają na nas szabrowników – spragnione krwi kleszcze! Na samą myśl o tych wampirach dostawałam gęsiej skórki i dziś nadal tak jest, na szczęście w mniejszym wymiarze 🙂 Mam kleszczofobię, opanowaną ale mam. Niestety od lat mam również przewlekłą boreliozę, z powodu której o mały włos nie straciłam życia ale ją również mam opanowaną. Boreliozę trzymam w ryzach i normalnie funkcjonuję – dzięki swojej wiedzy, wieloletniej nauce, diecie i ziołom. Ale to temat na inny post, wracamy do Leszczyny i jej pączków.

Leszczyna pospolita (łac. Corylus avellana) to gatunek krzewu należącego do rodziny brzozowatych. Roślina jednopienna o kwiatach męskich, które są zebrane w kotki zgrupowane po 2-4 i kwiatach żeńskich, które rozwijają się na krótkopędach – w pąkach w taki sposób, że w czasie kwitnienia na zewnątrz widoczne są tylko małe, czerwone znamiona. Kwitnie bardzo wcześnie (od lutego do kwietnia) w zależności od tendencji pogodowych. Kwiaty męskie pylą bardzo obficie na żółto. I te właśnie pączki kwiatowe męskie (łac. Gemmae Coryli) oraz pączki liściowe będa naszym surowcem zielarskim. Teraz jest ostatni dzwonek na zebranie ich i obróbkę w tym roku.

Pączki kwiatowe męskie i żenskie.

Warto, gdyż te surowce dostarczają bardzo bogatych składników. W pączkach leszczyny królują flawonoidy takie jak kwercetyna, rutyna, kemferol, mirycetyna, substancje śluzowe, fitohormony, fitosterole, garbniki , kwas betulinowy, alantoninowy i inne, trójperteny, sacharydy, olejek eteryczny i oczywiście żywice. Taki bogaty skład zwiastuje działania  przeciwzapalne, odtruwające, moczopędne, estrogenne, antyseptyczne, uszczelnijące naczynia krwionośne, przeciwwysiękowe i lekko ściągające.

W fitoterapii, wykorzystamy je zatem w niektórych zaburzeniach hormonalnych, w problemach związanych z przemianą materii, przy nieżytach przewodu pokarmowego, w zatruciach, zapaleniach układu moczowego i płciowego, w leczeniu przerostu gruczołu krokowego, wspomagająco w chorobach skórnych na tle autoimmunologicznym i w zaburzeniach metabolicznych, w stanach zaplanych układu oddechowego oraz w zapaleniu piersi.

Pączki zbieramy oczywiście z dala od dróg i innych źrodeł zanieczyszczeń, od lutego do kwietnia, suszymy w temperaturze pokojowej, możemy przygotować z nich potem napary, a ze świeżych pączków możemy przygotować syropy na miodzie i winie.

Napar:

2-3 łyżki pączków rozdrobnionych męskich pączków kwiatów leszczyny ,2 szklanki wrzącej wody, zalać i zaparzać przez 20 minut pod przykryciem, potem przecedzić.

Pić 2-4 razy dziennie po 200 ml.

Napar z kwiatów leszczyny można podawać nawet niemowlętom przy kaszlu i zapaleniu gardła oraz oskrzeli (proponuję z odrobiną soku owocowego dla smaku) w ilości 1-2 łyżeczek 3-4 razy dziennie. Przy zapaleniu piersi stosować okłady 30-minutowe. Możemy też zrobić sobie kompresy na zmęczone , czy opuchnięte oczy 🙂

Leszczyna z przetrwałym owocem i pączkami.

Zdrowia!

Gemmoterapia, czyli leczenie pączkąmi ;) Część 1

Jeśli oczami wyobraźni zobaczyliście właśnie siebie biegnących kurcgalopkiem do najbliższej cukierni po zdrowie to muszę Was zawrócić. Nie znajdziecie tam niczego co mogłoby wyleczyć cokolwiek, bo niestety, a może stety nie o te pączki mi dziś chodzi 🙂 Wręcz przeciwnie to co w cukierni znajdziecie raczej zaszkodzi Waszemu zdrowiu, niestety.

Nie ma lepszego czasu niż wiosna, aby powiedziećc kilka słów o Gemmoterapii. To bardzo stary dział fitoterapii, starszy niż na przykład homeopatia. Gemmoterapia wykorzystuje pączki – liści, kwiatów, pędów, korzeni, bulw czy kłączy roślin do celów leczniczych, a specyficzną sytuacją , którą ta gałąź fitoterapii wykorzystuje jest obecność tak zwanej tkanki merystematycznej czyli tkanki macierzystej roślin zawierającej wyjątkowe metabolity. To jest cenna tkanka twórcza, wzrostowa.

Zbadano, że pączki roślinne charakteryzują się zdecydowanie wyższym stężeniem związków fitochemicznych od dojrzałych rozwiniętych surowców – takich jak kwiatostan, liść czy kłącze. Korzystajmy więc z takich skoncentowanych „pigułek” dla zdrowia! Aby te związki wyciagnąć z pączków możemy przeprowadzić różne procesy ekstrakcji przy użyciu wody zimnej (macerat) albo gorącej (napar i odwar), wina, octu, gliceryny (50%), alkoholu czy nawet solanki.

Surowca mamy teraz pod dostatkiem zatem postaram się przybliżyć właściwości i sposoby zastosowania kilku łatwo jeszcze dostępnych surowców gemmoterapeutycznych.

Na pierwszy ogień idą dzisiaj Pączki Brzozy.

Najpopularniejsza w naszym kraju są Brzoza brodawkowata, Brzoza zwisła, brzoza biała (łac. Betula pendula, Betula Alba) a naszym surowcem są pączki brzozy (łac. Gemmae Betulae). Pączki brzozy zbiera się od zimy do wczesnej wiosny wprost z gałązek brzozy, można je spożytkować świeże (np. dodając do sałatki) lub poddać procesowi suszenia pamiętając aby nie robić tego w temperaturze wyższej niż 30 stopni celsjusza. W kwietniu i maju możemy też pozyskać pączki kwiatowe brzozy, które są również doskonałym surowcem.

Pączki zawierają żywice, trójterpeny, z których najważniejsza jest betulina i kwas betulinowy, saponiny – 1-2%, flawonoidy między innymi kwercytyna, luteolina i rutyna, aminokwasy, w tym dużo cytruliny, kwas salicylowy, olejek eteryczny, witaminy C, B,P, garbniki, substancje śluzowe, wielocukry, fitohormony, fitosterole. Tak więc skład bardzo obiecujący i można go wykorzystać w wielu skutecznych terapiach, gdyż widzimy tutaj działanie moczopędne i oczyszczające drogi moczowe, zapobiegające kamicy układu moczowego, przeciwobrzękowe, przeciwzapalane, przeciwnowotworowe, odtruwające, przeciwreumatyczne, przeciwgoścowe, antyseptyczne i ogólnie wzmacniające. Specyficznym i ważnym działaniem jest zwiększanie wydzielania żółci, pączki maja też pozytywny wpływ na oczyszczanie organizmu z ksenobiotykow i innych szkodliwych produktów przemiany materii, regulują prace hormonów, gruczołów łojowych, poprawiaja stan skóry oraz błon śluzowych w organiźmie.

Będą zatem doskonałe w terapiach chorób reumatycznych, obrzęków – także tych „sercowych i nerkowych”, w leczeniu dny moczanowej, nadciśnienia, w zatruciach, zapaleniach i zakażeniach układu moczowego, a także płciowego -w zapaleniach przydatków, upławach i w niektórych zaburzeniach hormonalnych, w przeroście prostaty, skąpomoczu, a także w schorzeniach dermatologicznych zewnetrznie i wewnetrznie – przy wypadaniu włosów, matowych włosach, wypryskach, trądziku, owrzodzeniach i łuszczycy. Sporo tego dobra , prawda?

Napar ze świeżych lub suszonych pączków brzozy:

2 łyżki mielonych albo w inny sposób rozdrobnionych pączków zalewamy 400 ml wrzącej wody, przykrywamy i parzymy 30 minut, a nastepnie przecedzamy. Pijemy 3-4 razy dziennie po 100-200 ml przez 2-3 tygodnie. W chorobach skórnych wydłużamy czas kuracji do 3 mieięcy i pijemy rano i wieczorem po 200 ml. Napar możemy r ównież wykorzystać do lewatyw, płukanek, okładówi nasiadówek (np. przy stanach zapalnych i aktywnych hemoroidach).

Dr Różanski podaje też świetny przepis na miód z pączkami brzozy, oto jego receptura: Na każdą łyżkę naturalnego miodu dać 1 łyżeczkę zmielonych świeżych lub suchych pączków brzozy oraz pół łyżeczki alkoholu 40%, wymieszać. Zażywać jako środek odżywczy, odtruwający, poprawiający samopoczucie i wzmacniający: rano i wieczorem po 1 łyżce.

smacznego i na zdrowie!


Stokrotka pospolita (łac.Bellis perennis L.) mały kwiatek o wielkiej mocy.

Największy ból, wywołujący w efekcie zwolnienie obrotów kosiarki podczas koszenia trawnika w ogrodzie, z zawahaniem czy aby na pewno chcę jechać dalej do przodu powodowały wcale nie odciski na dłoniach, lecz piękne, małe, białe albo różowawe ( i urzędujące na trwaniku caaaały rok ) skromne spoglądające na mnie kwiatuszki! Były tam zawsze, łącznie z ciepłymi okresami w zimę – ale wtedy przynajmniej nie miałam dylematów, bo kosiarka miała urlop sezonowy 🙂 Małe kwiatuszki pełne leczniczych mocy 🙂 Stokrotki!

Nasza dzisiejsza bohaterka to Stokrotka pospolita (łac. Bellis perennis) zwana również stokrotką łąkową, rzadziej stokrotką trwałą to bylina z rodziny astrowatych (łac. Astraceae) roslina ozdobna i lecznicza. Stokrotki wraz ze wschodem słońca rozchylają swoje płatki zamykają, gdy zapada zmierzch.

Surowcem zielarskim jest kwiat (łac. Flos Bellidis) lub ziele (łac. herba Bellidis). Kwiat w formie suszu możemy kupic w sklepach zielarskich, albo ususzyć sobie samodzielnie w temperaturze 30-40 stopni celsjusza. Aby dobrze wysuszyć stokrotki zrywamy ich koszyczki kwiatowe, a nastepnie rokładamy na najlepiej białym papierze i suszymy w przewiewnym i zacienionym miejscu. Surowiec ma dużo cennych składników biologicznie czynnych zawiera substancje gorzkie, saponiny, garbniki, kwasy organiczne, substancje śluzowe, olejki eteryczne i znaczne ilości soli mineralnych – potas, wapń, fosfor, magnez, żelazo. Obfitują również w witaminę C i beta-karoten.

Ze względu na swój skład napary ze stokrotki działają przede wszystkim moczopędnie i odtruwająco oczyszczając organizm i sprzyjając usuwaniu zbędnych produktów przemiany materii, zapobiega powstawaniu obrzęków i kamicy moczowej, reguluje podkręca metabolizm, działa kojąco na jelita regulując cykl wypróżnieńi, koi również żołądek, obniża ciśnienie krwi, stabilizuje cykl miesiączkowy. Łagodzi kaszel.

Napary z tego surowca stosowane wewnetrznie sprawdzą się zatem u osób z problemami dotyczącymi zaburzenia przemiany materii, w chorobach zakaźnych, zatruciach, zaparciach, w kamicy pecherza moczowego, w stanach zapalnych układu moczowego, przy obrzękach, dnie, reumatyzmie, nieżytach żołądka i jelit, w kaszlu w przebiegu przeziębienia, przy nadciśnieniu, w skąpomoczu , pękanie naczyń krwionośnych.

Stosowane zewnętrznie będą dobre do przemywania cery trądzikowej, wyprysków, malutkich ranek i skaleczeń, a także do okładów na zmęczone przekrwione oczy.

Napar przyrządzamy zalewając szklanką wrzątku 2-3 łyżeczki suszonego kwiatu/ziela lub świeżego surowca. Parzymy pod przykryciem około 20 minut i pijemy 2-3 razy dziennie. Napar możemy zastosować do przemywania twarzy w przebiegu trądziku. Możemy też przygotować litr naparu zwiększając odpowiednio ilosc surowca do 10 łyżek i dodać go do kapieli

Roślina jest jadalna – kwiatki mają, co ciekawe i zaskakujące, smak lekko miętowy – zachęcam do spróbowania (byle nie z miejskiego, zaniczyszczonego trawnika). Nierozwinięte pączki kwiatowe można marynować w zalewie octowo-ziołowej, będą smakowały podobnie do kaparów. Możemy również zbierać liście stokrotki i wykorzystać na świeżo wraz z kwiatkami na przykład do sałatek.

Fiołek wonny (łac. Viola odorata) w fitoterapii i kuchni

Od marca w lesie, z kęp częściowo zimozielonych liści, wyrastają i prężą się w kierunku źródła światła, jakim jest prześwitujące przez nieulistnione jeszcze korony drzew słońce, maleńkie kwiatuszki. Elektryzują i zaskakują niespodziewającego się jeszcze spektaklu kwitnienia spacerowicza swoją barwą i zapachem. Fiołki wonne (łac. Viola odorata).

Fiołek wonny to urocza , delikatna roślina , która dorasta maksymalnie do 10 cm, ma sercowate, nerkowate zielone liście zaokrąglone i karbowane brzegiem. U nasady liści występują charakterystyczne, małe, jajowate przylistki. Fioletowe, fioletowo-niebieskie, czasem ale rzadko białe kwiaty zgodnie z nazwą są wonne i pięknie, przy czym dość charakterystycznie dla fiołków pachną. Kwitnienie naszym klimacie przypada na okres marzec-kwiecien. Roślina jest w Polsce pospolita, nie jest pod ochroną. Rośnie w zaroślach, na łąkach, na wzgórzach, w lasach, w parkach. Njalepiej czuje się i rozrasta w żyznych i bogatych glebach. Możliwa do uprawy i co dla nas najważniejsze: Lecznicza!

Nie byłabym sobą, gdybym nie wstawiła małej fiołkowej dygresji 😉 W starożytnej Grecji te fioletowe kwiaty były szczególnie uwielbiane, a nawet stały się symbolem Aten. Występują te fioletowe kwiatki w wielu mitach starożytnej Greków. W Grecji ich woń kojarzyła się z pożądaniem, a fiołek był symbolem Afrodyty, bogini miłości, piękna, kwiatów, pożądania i płodności. No ale już koniec dygresji wracam do wątku głównego, czyli właściwości leczniczych i zastosowania fiołka wonnego.

Pamiętajmy koniecznie, że fiołki, które chcemy wykorzystać jako surowiec zielarski lub w kuchni nie mogą pochodzić z kwiaciarni. Trzeba je pozbierać w lesie, na łące, na polu lub z własnego ogrodu – jeśli prowadzimy ich uprawę ekologiczną.

Surowcem jest kwitnące ziele (łac. Herba Violae odoratae) lub kwiat (łac. Flos Violae odoratae). Fiołki zbieramy w marcu i kwietniu podczas kwitnienia. Surowiec suszy się w temp. 20-40 stopni Celsjusza . Z upraw można także pozyskiwać kłącza fiołka – ( łac. Rhizoma Violae odoratae), które są również bardzo cenne w fitoterapii. Ziele zawiera antocyjany (nadające mu piekna barwę przede wszystkim wiolanina i działające przeciwzapalanie), alkaloid – wiolinę, saponiny, olejek eteryczny, flawonoidy – rutynę i wielakwercytynę , glikozydy fenolowe (pochodne salicyny- stąd będzie miał działanie podobne do aspiryny ) i śluzy, a także sole mineralne oraz witaminy, głównie C.

Fiołek wonny ze względu na swój skład działa wykrztuśnie, sekretolitycznie, mukolitycznie (Upłynnia zalegający śluz w drogach oddechowych, ułatwiając jego wydalenie), napotnie, moczopędnie, odkażająco, żółciopędnie i rozkurczowo, przeciwzapalnie, przeciwdepresyjnie, antybakteryjne, przeciwwirusowo, fungistatycznie, degradująco na biofilmy bakteryjne i bakteryjno-drożdżakowe, stabilizująco na śródbłonki, przeciwgorączkowo, uszczelniająco i wzmacniająco na naczynia krwionośne. Przedawkowanie naparu ze względu na własciwości alkaloidu jakim jest wiolina może powodować nudności, wymioty i biegunkę. Olejek eteryczny z fiołka wonnego sprawdza się jako repelent przeciwko kleszczom – najlepiej w mieszance z olejkiem lemongrassowym, sandałowym i wrotyczowym.( Obiecuję, że którymś z kolejnych wpisów zajmę się tematem naturalnych odstraszczy kleszczy i podam najlepsze w mojej opinii .)Wodne wyciągi z fiołka będa niezłym tonikiem, który oczyszci skórę z łoju i zaskórników, wyraźnie ją rozjaśni i wygładzi oraz zwęzi pory. Leczą krostki i grudki trądzikowe. Korzystnie działają przy trądziku różowatym i dermatozie okołoustnej. Są idealne do pielęgnacji cery z trądzikiem kosmetycznym, sterydowym i polekowym. Włosy płukane w odwarze z fiołka nie przetłuszczają się i stają się bardziej puszyste.

A teraz tradycyjnie podam kilka przepisów z mojego receptariusza – tę będą przebadane i stosowane przez dr. Różanskiego

Nalewka świeża fiołkowa:

100 g świeżych kwiatów siekanych nożem ceramicznym zalać 500 ml ciepłego (ok. 30-40 stopni C) alkoholu 40% z dodatkiem 0,3-0,5% kwasu askorbinowego(witamina C), kwasu jabłkowego, bursztynowego lub soku z cytryny. Pozostawić w ciemnym miejscu na przynajmniej 7 dni, po czym można (ale nie trzeba) przefiltrować. Zażywać po 5-10 ml 1-2 razy dziennie. W depresji 1 raz dziennie 15 ml.

Napar z kwiatów :

1 łyżka kwiatów suchych lub świeżych na 1 szklankę wrzącej wody; dobrze jest wodę trochę zakwasić sokiem cytrynowym lub kwaskiem cytrynowym/jabłkowym (lekko). Parzyć pod przykryciem 30 minut. Stosowanie zewnętrzne: Do okładów na skórę z pryszczami, ropniami, pękającymi i rozszerzonymi naczyniami, z wągrami, łojotokową, z plamami. Okłady powinny trwać 40-45 minut. Na oczy przy zapaleniu powiek, spojówek i naczyniówki oka – 20 minut okłady z naparu. Doustnie przyjmować napar jako środek moczopędny i „czyszczący krew” (depurativum), szczególnie cenny z witaminą C. Wodny napar trzeba zażywac w małych dawkach (2-3 łyżki co 2-3 godziny).

Syrop ze świeżych kwiatów:

kwiaty porwać na drobniutkie kawałeczki, skropić spirytusem, po czym zalać wodą (proporcja 100 g kwiatów na 300 ml wody z 0,2-0,5% zawartością kwasu askorbinowego (witaminy C) – czyli 500 mg (=0,5 g) witaminy C na każde 100 ml wody. Kwiaty zalane pozostawić na noc, po czym wycisnąć i przecedzić. Wodny wyciąg połączyć z miodem w proporcji 1:1. Na każde 100 ml syropu można dodać 25 ml rumu lub wódki czystej, albo gorzkiej/żubrówki. Jeśli chcemy stosować syrop dla dzieci pomijamy dodatek alkoholu!!!!. Syrop zażywać przy depresji po 1 kieliszku 30-40 ml; przy nieżycie układu oddechowego, kaszlu, zapaleniu zatok, katarze, chrypce itd. 1 łyżka co 4-6 godzin. Dzieci 1-2 łyżeczki syropu 4-6 razy dziennie.

Okiem smakosza patrząc podpowiem, że z fiołków możemy zrobić „cukier fiołkowy”, potrzebujemy tylko kwiaty fiołka i cukier – ja proponuję robić cukier z brzozy czyli ksylitol/ lub dla wrażliwych jelitowo – erytrytol fiołkowy – gdyż nie używam białego cukru uważając go za samo zło ;). Fiołkami możemy aromatyzować octy. Kwiatkuszki będą doskonała ozdoba sałtek i deserów – polecam lody fiołkowe – dla zainteresowanych podam przepis (mniam!). Można też jeść liście fiołka, dodawać je do sałatek bo smakują jak roszponka. Można dodawać do zup posiekane jak natkę pietruszki. Nie gotujemy ich go nie lubią wysokiej temperatury.

na zdrowie!

Czosnek niedźwiedzi (łac. Allium ursinum)

Kiedy drzewa w lesie jeszcze śpią, ale już zaczynają się rozglądać jedym okiem za wiosną i otulone są jedynie ostatnim tchnieniem zimy ( 😉 ) w ściółce zaczyna się już mocno dziać! Cebulki czosnku niedźwiego zaczynają wypuszać pierwsze, ze swoich zazwyczaj trzech ostrych, podobnych do konwalii majowej liści. W krótkim czasie zielone, rozległe łany listków wręcz rozścielą się dywanami u stóp nagich drzew. Wkrótce kiedy cała wegetacja ruszy pełna parą, a na drzewach pojawią się pierwsze młode liscie, te zielone dywany pokryją się nieskończoną ilości białych, gwiazdkowatych, zatkniętych na szczycie łodygi i zebranych luźno w nibybaldach kwiatuszków, w lesie będzie się unosił specyficzny zapach. Każdy kto wybrał się w tym czasie na spacer do lasu lub właśnie na zbiory czosnku niedźwiego wie, że wygląda to obłędnie, ale pachnie średnio – bardziej jak w kuchni niż w ogrodzie 🙂

Dzisiejszy bohater Czosnek Niedźwiedzi ( łac. Allium ursinum) roślina z rodziny Liliowatych (łac. Liliaceae) znany pod różnymi regionalnymi nazwami tj.: cebula czarownic , czosnek cygański czy też dziki czosnek to jadalne zioło o niezwykłej mocy leczniczej.

Surowcem zielarskim jest ziele czosnku (łac. allii ursini herba)oraz liść (łac. alli ursini folium) i pozyskuje się go w większości z natury. W celach fitoterapeutycznych zbiera się liście oraz całe ziele w kwietniu i na początku maja (te przeznaczone do szuszenia w maju). Jeśli ma posłużyć do pobudzania procesów trawiennych powinien być zebrany w kwietniu. Jest jadalny w całości, od kwiatów po cebulki, ale najczęściej sięgamy po liście, a sezon zbioru trwa do czerwca, kiedy liście obumierają. Ważne, aby zbierając czosnek robić to odpowiedzialnie, przede wszystkim upewnić się, że nie mylimy lancetowatych liści czosnku z konwalią majową albo z zimowitem jesiennym, ale z tej dwójki tylko czosnek będzie miał bardzo wyrazisty charakterystyczny zapach. Pamiętajmy też o tym, żeby najlepiej podczas zbiorów z każdej rośliny ucinać jeden- najwyżej dwa listki. Jeśli odetniemy wszystkie cebulka nie zostanie odżywiona i zwyczajnie nie przetrwa do kolejnego sezonu. Najlepiej użytkować go w stanie surowym, gdyż suszony traci wiele substancji czynnych.

Czosnek niedżwiedzi.

Podobnie jak inne rośliny z rodziny Allium (w tym najlepiej nam znany tradycyjny czosnek pospolity) czosnek niedźwiedzi jest pełen korzystnych związków, takich jak: siarczki, wielosiarczki allilowe, wielosiarczki dwiwinylowe, markeptan, bardzo dużo minerałów ( żelazo, mangan, selen, magnez) raz witamin (zwłaszcza witaminy C i A -tradycyjnie wykorzystywany był leczniczo jako ziele przeciwszkorbutowe), flawonoidy i karotenoidy. Czosnek niedźwiedzi poprawia trawienie, wspiera usuwanie toksyn i zapobiega chorobom układu sercowo-naczyniowego. Stosować go można przy dolegliwościach układu oddechowego, przy przeziębieniach, a zewnętrznie do leczenia ran, przewlekłych chorób skóry i do łagodzenia bóli reumatycznych. Przypisuje mu się silne działanie obniżające ciśnienie krwi, korzystne działanie na serce, zapobieganie nowotworom złośliwym, miażdżycy, pobudzanie wydzielania soku żołądkowego i żółci. Jego silne działanie bakteriobójcze szczególnie przydatne ma być przy leczeniu chorób górnych dróg oddechowych, przy tym dodatkowo oprócz zabijania bakterii czosnek pobudza wydzielanie śluzu w oskrzelach. Skuteczny jest także w leczeniu zakażeniu rzęsistkiem. Liście zawierają adenozynę, która odgrywa kluczową rolę w regulacji wysokiego ciśnienia krwi i tachykardii. Badania in vitro potwierdzają także działanie przeciwbakteryjne i przeciwgrzybicze alkoholowych ekstraktów czosnku niedźwiedziego. Ograniczają one wzrost takich bakterii jak: Staphylococcus aureus, Bacillus subtilis, Escherichia coli, Proteus mirabilis, Salmonella enteritidis, i grzybów: Cladosporium sp., Aspergillus niger, Rhizopus nigricans, Geotrichum candidum, Penicillium expansum, Candida lipolytica, Mycoderma, Saccharomycopsis fibuligera. Ekstrakty wodne wykazywały takie działanie w mniejszym stopniu. Za działanie antygrzybiczne odpowiadać ma głównie, choć nie wyłącznie, allicyna. Wyciągi z ziela działają wykrztuśnie, moczopędnie, żółciopędnie, napotnie, odkażająco, przeciwmiażdżycowo, odtruwająco; obniżają ciśnienie krwi, regulują przemianę materii i ogólnie wzmacniają.

Podobnie jak inne rośliny z rodziny allium (w tym najlepiej nam znany tradycyjny czosnek pospolity) czosnek niedźwiedzi jest pełen korzystnych dla nas związków, takich jak: siarczki, wielosiarczki allilowe, wielosiarczki dwiwinylowe, markeptan, bardzo dużo minerałów ( żelazo, mangan, selen, magnez) raz witamin (zwłaszcza witaminy C i A -tradycyjnie wykorzystywany był leczniczo jako ziele przeciwszkorbutowe), flawonoidy i karotenoidy. Czosnek niedźwiedzi poprawia trawienie, wspiera usuwanie toksyn i zapobiega chorobom układu sercowo-naczyniowego. Stosować go można przy dolegliwościach układu oddechowego, przy przeziębieniach, a zewnętrznie do leczenia ran, przewlekłych chorób skóry i do łagodzenia bóli reumatycznych. Przypisuje mu się silne działanie obniżające ciśnienie krwi, korzystne działanie na serce, zapobieganie nowotworom złośliwym, miażdżycy, pobudzanie wydzielania soku żołądkowego i żółci. Jego silne działanie bakteriobójcze szczególnie przydatne ma być przy leczeniu chorób górnych dróg oddechowych, przy tym dodatkowo oprócz zabijania bakterii czosnek pobudza wydzielanie śluzu w oskrzelach. Skuteczny jest także w leczeniu zakażeniu rzęsistkiem. Liście zawierają adenozynę, która odgrywa kluczową rolę w regulacji wysokiego ciśnienia krwi i tachykardii. Badania in vitro potwierdzają także działanie przeciwbakteryjne i przeciwgrzybowe alkoholowych ekstraktów czosnku niedźwiedziego. Ograniczają one wzrost takich bakterii jak: Staphylococcus aureus, Bacillus subtilis, Escherichia coli, Proteus mirabilis, Salmonella enteritidis, i grzybów: Cladosporium sp., Aspergillus niger, Rhizopus nigricans, Geotrichum candidum, Penicillium expansum, Candida lipolytica, Mycoderma, Saccharomycopsis fibuligera. Ekstrakty wodne wykazywały takie działanie w mniejszym stopniu. Za działanie antygrzybiczne odpowiadać ma głównie, choć nie wyłącznie, allicyna. Wyciągi z ziela działają wykrztuśnie, moczopędnie, żółciopędnie, napotnie, odkażająco, przeciwmiażdżycowo, odtruwająco; obniżają ciśnienie krwi, regulują przemianę materii i ogólnie wzmacniają.

Wskazaniem do stosowania wyciągów lub świeżego czosnku niedźwiedziego są : rekonwalescencja, osłabienie, nieżyty układu oddechowego, kaszel, stany zapalne przewodu pokarmowego, niedostateczne wydzielanie żółci, choroby zakaźne i skórne, zaburzenia przemiany materii, nadciśnienie, miażdżyca, przeziębienie, skąpomocz, stany zapalne układu moczowego, zaburzenia trawienia, nadmiar cholesterolu, tachykardia. Wykazano w badniach, że ekstrakty z liści dzikiego czosnku hamują wzrost różnych rodzajów raka, w tym raka piersi, płuc i okrężnicy. Pod tym względem jest bardziej korzystny niż zwykły czosnek.

Nalewka z czosnku niedźwiedziego (Tinctura Allii ursini)

Pół szklanki ziela zalać 400 ml 40% alkoholu i macerować przez 2 tygodnie. Po 14 dniach przefiltrować i przelać do butelczek. Profilaktycznie stosować 1-2 łyżeczki nalewki 2-3 razy dziennie. Nalewka można smarować chorobowe zmiany skórne tj. opryszka, wypryski bakteryjne czy ropnie.

Napar z liści czosnku niedźwiedziego

1 łyżkę suszonego czosnku zalać 200ml wrzątku (niektórzy zalewaja mlekiem i słodzą miodem) pić 3-4 razy dziennie, dzieci połowę tej ilości.

Zastosowania kulinarne:

Z liści dzikiego czosnku możemy ugotowac zupę, zrobić sos w stylu pesto, przyprawić twarogi oraz sery. Ja jestem fanką smaku białych, niewędzonych oscypków z czosnkiem niedźwiedzim (mniaaam!). Liście można również zjeść na surowo, jak sałatę. Można je również drobno posiekać i dodać do puree ziemniaczanego tak, jak szczypiorek czy koperek. Czosnek niedźwiedzi działa najlepiej, gdy jest dodawany pod koniec procesu gotowania lub używany na surowo. Kwiaty jak pisałam wyżej są jadalne i można je wykorzystać do dekoracji sałatek i surówek.

Smacznego i na zdrowie!

Pamiętajmy przy okazji, że:

„Zbiór ręczny czosnku niedźwiedziego z licznych populacji, wyłącznie na obszarze województw: śląskiego, małopolskiego i podkarpackiego. Należy zostawić nie mniej niż 75% populacji. Nie należy uszkadzać części podziemnych.” (Rozporządzenie Ministra Środowiska z dnia 9 października 2014 r. w sprawie ochrony gatunkowej roślin,  Dz.U. 2014 poz. 1409).

Wiosenne kwiatowe napary i nalewki dla zdrowia cz.4

Bezsprzecznie pierwszym zwiastunem wiosny są wszystkim dobrze znane i chyba najpopularniejsze w ogrodach i miejskich terenach zielonych, obsypane zółtymi kwiatuszkami krzewy Forsycji . Mnie kojarza się z Wielkanocą, bo zazwyczaj ten szał kwitnienia idzie z tym świętem w parze. Kiedy zakwita tą swoją głęboką i soczystą  żółcią zawsze mam wrażenie, że słońce świeci mocniej, a jeśli dzień jest pochmurny staje się pochmurny jakby mniej 😉  Dziś przychodzę do Was z zielarską informacją, oprócz walorów dekoracyjnych, nasza bohaterka posiada także sporo cennych właściwości zdrowotnych. Zgodnie z tematem cyklu skupimy się na walorach leczniczych kwiatów.

Forsycja (łac. Forsythia ) to rodzaj krzewów należących do rodziny oliwkowatych (Oleaceae). Obejmuje kilka gatunków, większość ma korzenie azjatyckie, a tylko jeden Forsythia europaea pochodzi z Europy. Łacińska nazwa rodzajowa upamiętnia szkockiego botanika Williama Forsytha.

Kwiaty forsycji są cennym surowcem leczniczym, ze względu na zawartość flawonoidów, lignanów, saponin i witamin.  Jej cytrynowy kolor nie bez kozery kojarzy się z witaminą C, bo faktycznie jest w nią bogata. Na większą uwagę zasługuje jednak dobrze znany nawet laikom flawonoid jakim jest rutyna. Forsycja jest w świecie roslin wyjątkowo bogatym jej źródłem, a jej kwiaty zawierają aż 1% rutyny! Rutyna jest niezywkle istotna w diecie gdyż jest świetnym antyoksydantem oraz wzmacnia i uszczelnia naczynia krwionośne (świetna dla osób borykających się z żylakami, cerą naczynkową i hemoroidami) . Pomaga neutralizować szkodliwe działanie wolnych rodników, zapobiega przedwczesnemu starzeniu skóry oraz chroni nasz organizm przed chorobami. Bardzo korzystne jest tu synergiczne działanie z witaminą C, sprawdzające się w profilaktyce i leczeniu przeziębień i infekcji. W kwiatach forsycji występują także znaczne ilości kwercetyny, która ma działanie przeciwalergiczne (spowalnia wydzielanie histaminy) i przeciwzapalne.

Prawidłowo przygotowane i właściwie przyjmowane wyciągi z kwiatów obniżą poziom glukozy we krwi, podziałają uspokajająco, moczopędnie, rozkurczowo, przeciwbólowo oraz przeciwzapalnie.

Napar z forsycji polecany jest zapobiegawczo na wzmocnienie odporności i wtedy, infekcja juz trawi nasz organizm. Najpierw musimy jednak zebrać kwiaty ( można je również ususzyć na zapas – w suchym, ciemnym, przewiewnym miejscy, bez dostępu promieni słonecznych- tak też należy je potem przechowywać, w pojemniku bez dostępu światła). Kwiaty zbieramy tuż po rozwinięciu lub na wpół otwarte. Prawidłowo zasuszone kwiatu forsycji pozostają żółte nie tracąc pieknej barwy.

Mój rodzimy zielarski guru, czyli dr Henryk Różański podaje w swoich publikacjach taki oto przepis na napar z kwiatów forsycji:

Napar z forsycji

10-15 g kwiatów świeżych lub suchych delikatnie zwilżyć (spryskać )spirytusem, po czym zalać 2 szklankami wrzącej wody; odstawić pod przykryciem na 40 minut, przecedzić. Wypić w ciągu dnia małymi porcjami.

Naparem można przemywać również oczy w przebiegu alergii, a także przy zapaleniu spojówek.

Nalewka z kwiatów forsycji

  • 100 gram świeżych lub ususzonych kwiatów forsycji zalej 500 ml alkoholu 50%.
  • Odstaw w ciemne miejsce na 2 tygodnie.
  • Co kilka dni wstrząśnij
  • po 2 tygodniach przefiltruj
  • zażywaj 2 razy dziennie po 10 ml

Nalewką z powodzeniem można też smarować miejsca z pajączkami, rozszerzonymi naczynkami, żylakami.

Kwitnący krzew forsycji.

Pamiętamy także o tym, że kwiaty są jadalne i warto je dodawać – oczywiście te zebrane w czystym, znanym miejscu bez oprysków etc – do sałatek, surówek, kanapek, smoothie czy deserów 🙂

Na zdrowie!

Wiosenne kwiatowe napary i nalewki dla zdrowia cz.3

Jednym z moich ulubionych wiosennych widoków jest łąka gęsto upstrzona żółtymi lub złocistymi kwiatami mniszka lekarskiego. Zatrzymuję się wtedy i kontempluję, albo medytuję wyobrażając sobie, że w tej zielonej świeżej trawie przeglądają się setki , tysiące a może nawet miliony słońc. Widokowi temu towarzyszy zwykle brzęczenie setek, a może i tysięcy pszczół miodnych, które ochoczo dorywają się do źródła ważnego dla nich pożywienia. To jest ważne również dla nas ludzi, odżywiona pszczoła ma przed soba wiele pracy, wszak to ona odpowiada za wiosenne zapylenie wiekszości roślin, z których będziemy czerpać warzywa i owoce.

Kwiaty mniszka lekarskiego ułożonę w kształt serca.

Mniszek lekarski (łac. Taraxacum officinale) Surowcem farmaceutyczny mniszka lekarskiego jest zarówno korzeń, jak i całe ziele, a także osobno liść i kwiat. Skład chemiczny poszczególnych części rośliny jest różny, wszystkie z nich łączy jednakże obecność terpenów . Korzeń mniszka zawiera szczególnie duże ilości garbników, fitosterole i fenolokwasy oraz inuline, która może pomóc przywrócić zdrową florę jelitową. (Chociaż nie możemy sami rozłożyć tej substancji, jej regularne spożywanie zapewnia pożywienie dla mikrobiomu jelitowego.) Kwiaty i liście bogate są we flawonoidy w tym luteolinę znaną główniez działania wspomagającego zdrowie oczu , fenolokwasy i karotenoidy, także sole mineralne, witaminę C, K i witaminy z grupy B oraz olejek eteryczny.

W tym wpisie skupimy się na kwiatach mniszka – surowcu, z którego możemy dla naszego zdrowia zrobić syrop zwany potocznie miodem, nalewkę oraz napar.

Kwiaty mniszka ułatwiają trawienie, maja właściwości moczopędne i stąd ich działanie oczyszczające organizm. Działają także krwiotwórczo i wzmacniająco. Syrop z kwiatów mniszka ma właściwości łagodzące, przeciwzapalne i ułatwiające odkrztuszanie oraz wzmocniające układ odpornościowy. Pobudzają czynności wątroby, stosowane są przy jej schorzeniach, a w szczególności przy uszkodzeniach spowodowanych substancjami toksycznymi, a także w postępującej marskości. Dodatkowo, jako forma leku goryczkowego kwiat , stosowany jest w bezsoczności, braku kwasu solnego oraz problemów trawiennych. Napary z kwiatów mniszka działają regulująco na pracę jajników i cykli miesiączkowych (to dzięki obecności prowitaminy A, flawonoidów i kwasu foliowego).

Kwiaty mniszka w koszyku.

Syrop z kwiatów mniszka

skład:

  • 300-400 kwiatów (same główki)
  • 1 cytryna
  • 0,75 l wody
  • 650 g miodu
  • 2 łyżeczki sody oczyszczonej

Wykonanie: Główki kwiatów mniszka (zebrane w suche, słoneczne przedpołudnie, w miejscu z dala od drogi i działania herbicydów) sortujemy i pozbywamy się robaczków, myjąc je lub wysypując na biały papier i wystawiając na pół godziny na słońce. Następnie kwiaty przekładamy do garnka, zalewamy wrzącą wodą, ugniatając je jednoczesnie w garnku, by zredukowały swoją objętość. Gotujemy na wolnym ogniu przez ok. 15 minut. Po ok 10 minutach dodajemy wyparzoną i wymytą, najlepiej ekologiczną cytrynę pokrojoną w cienkie plasterki. Całość mieszamy i ponownie ugniatamy i na te postatnie 5 minut gotujemy pod przykrryciem. Odstawiamy na noc. Następnie zawartość garnka przedzedzamy, dodajemy sodę oczyszczoną, a po jej rozpuszczeniu miód. Całość mieszamy i podgrzewamy łącząc składniki, nie dopuszczając do przegrzania miodu, alby nie stracił cennych właściwości. Ciepły syrop przelewamy słoiczków, które ustawiamy do góry dnem i zostawiamy do ostygnięcia. Odwracamy je dopiero wtedy, gdy będą zupełnie zimne. Syrop przechowujemy w ciemnym i chłodnym pomieszczeniu. Idealnie sprawdzi się jesienią 🙂

Nalewka z kwiatów mniszka lekarskiego

składniki:

  • 0.5 l spirytusu
  • 0.5 l wody
  • 1,5 litra kwiatów świeżo zebranego mniszka lekarskiego (same główki)
  • 1 cytryna
  • 100-150 g miodu

Kwiaty mniszka (najlepiej w wielkim słoju) przekładamy plasterkami cytryny. Rozpuszczamy miód w letniej wodzie (nie przegrzewając miodu, aby nie stracił swoich wlaściwości leczniczych). Ten miodowy roztwór wlewamy do kwiatów mniszka i zalewamy spirytusem. Wstrząsamy lekko słojem i odstawiamy na minimum 2 tygodnie. Po tym czasie filtrujemy i rozlewamy do buteleczek, a przed zakręceniem do kazdej butelki możemy dodac 2 łyżki syropu z mniszka (przygotowanego wg przepisu na syrop – powyżej). Najlepiej przypomnieć sobie o nalewkach po pół roku 😉

Profilatycznie stosujemy 1 łyżkę nalewki dziennie, leczniczo 2-3 łyżki 3x dziennie, albo tak jak zaleci fitoterapeuta .

Przeciwwskazania i działania niepożądane:
Nie należy korzystać z preparatów z mniszka w przypadku niedrożności dróg żółciowych, ropniaka pęcherzyka żółciowego, warunkowo – w porozumieniu z lekarzem lub fitoterapeutą – mogą je stosować chorzy na kamicę żółciową. U osób wrażliwych substancje goryczowe mogą spowodować dolegliwości żołądkowe i zgagę

na zdrowie!

Wiosenne kwiatowe napary i nalewki dla zdrowia cz.2

Nie mam żadnych wątpliwość, że wiosna rozsiadła się na dobre, kiedy na bezlistnych jeszcze drzewach pojawiają się duże, jędrne i jak dla mnie zjawiskowo piękne kwiaty, które uwodzą swoim efektownym pokrojem, a przebywanie wśród nich odurza słodkim zapachem, odprężając umysł i pobudzając zmysły. Magnolie!!! Ich zapach przez specjalistów perfumiarzy opisywany jest jako idealne połączenie jaśminu, konwalii majowej oraz róży. Zapach kojarzony jest z kwiatowym, lecz z domieszką cytryny. Uznawany za świeży, ale jednocześnie bujny i bogaty.

Magnolia.

Od kilku lat w okresie kwitnienia Magnolii, w słoneczne dni odwiedzam Park Fryderyka Chopina w Żelazowej Woli, gdzie doświadczam wiosny wszystkimi zmysłami – rozkoszując się dotykiem ciepłego słońca na twarzy, śpiewem ptaków przy akompaniamencie muzyki Chopina, patrząc na festiwal kwitnienia wielu gatunków Magnolii i wdychając upajający aromat jej kwitnących kwiatów. Zazwyczaj mam na podorędziu kawę, dopełniającą tą wielozmysłową ucztę, ale z dużą szansą nastepnym razem zrobię sobię herbatkę z kwiatów magnolii do kompletu – a jakże! dla zdrowia!

Czy magnolie można wykorzystać leczniczo? Oczywiście!

Naukowcy oceniający substancje zawarte w różnych gatunkach magnolii, na drodze swoich badań potwierdzają jej lecznicze działanie. W lecznictwie i fitoterapii największe znaczenie ma Magnolia lekarska (łac. Magnoliae officinalis). Surowcem zielarskim jest kora (łac. Magnoliae cortex) oraz kwiat (łac. Magnoliae flos). Kwiat oraz kora to surowce bogate w cenne składniki, zawarte m.in. w wydzielanym przez magnolię olejku eterycznym i żywicach. Kwiaty zbierami tylko do czasu zanim w pełni rozwiną się z pąków i w tym miejscu mam dla Was dwie wiadomości: dobrą i ….dobrą 🙂 Pierwszą jest fakt, że Magnolia produkuje dużo kwiatów i przez to mamy bardzo dużo surowca, a druga dobra wiadomość jest taka, że całe to szaleństwo kwitnienia jeszcze przed nami i zdążymy się załapać na nie już w tym sezonie.

Tak naprawdę główym surowcem zielarskim i leczniczym jest kora, która zawiera magnolol i holokiol , dwa związki polifenolowe, które mają właściwości uspokajające, przeciwlękowe, przeciwdepresyjne oraz znaczące działanie przeciwutleniające – niektóre źródła wskazują, że nawet tysiąckrotnie silniejsze niż witamina E. Preparaty z magnolii mogą być stosowane przez astmatyków, alergików i pacjentów ze stanami zapalnymi. Niemniej jednak polifenole te obecne są również w pączkach i kwiatach, którymi my zajmujemy się dziś . A do kory wrócimy przy innej okazji.

Kwitnące magnolie.

Właściwości lecznicze kwiatów, potwierdzone współczesnymi badaniami, sprawdzą się w wielu dolegliwościach, które często stają się utrapieniem człowieka:

  • kwiaty magnolii będą pomocne w przypadku kataru (również alergicznego) i problemów z zatokami – rozrzedzą i upłynnią zalegającą wydzielinę oraz zmniejszą przekrwienie błon śluzowych
  • magnolol i honokiol występujący również w kwiatach, będzie wykazywał działanie przeciwutleniające i przeciwnowotworowe
  • kwiat magnolii ma właściwości uspokajające, przeciwlękowe i przeciwdepresyjne
  • kwiaty mogą być pomocne również dla cierpiących na astmę
  • napar z kwiatów będzie też smacznym i aromatycznym środkiem wspomagającym trawienie
  • napar będzię miał właściwości zmniejszające wydzielanie histaminy więc doskonale wspomoże alergików.

Jak przygotować napar z kwiatu magnoli? To bardzo proste!

1 Łyżkę kwiatu magnolii rozdrobnionego surowego lub suszonego należy zalać szklanką wrzącej wody i zaparzać około 5 minut.

Kwiat magnolii.

Możemy zrobić sobie także nalewkę magnoliową ze świeżych kwiatów, ma jednak jedna wadę ta przygotowana teraz będzie do użytku dopiero za rok. Stosowana jest z powodzeniem w ziołolecznictwie – niwelując objawy kataru, uczucie duszności i kołatanie serca. Wzmacnia organizm i działa przeciwbólowo. Do przygotowania nalewki potrzebny jest kwiat (1-3 sztuk) – jego płatki kroimy w drobne paski, wrzucamy do słoja i zalewamy miodem (ok 100 g). Dodajemy posiekaną połowę laski szlachetnej wanilii i zalewamy czerwonym półwytrawnym winem (ok.500 ml), a następnie 40-45% roztorem spirytusowym lub po prostu wódką (ok.200 ml). Słój szczelnie zamykamy i odstawiamy na 2 tygodnie. Po upływie 14 dni nalewkę filtrujemy i rozlewamy do butelek. Roztwór będzie jednak gotowy do spożycia po roku leżakowania. odpowiednie dawkowanie zleci dla Waszego przyadku fitoterapeuta.

Uwaga! Magnolii nie powinny stosować kobiety w ciąży. Może ona też (ale głównie kora) wzmacniać lub osłabiać działanie niektórych leków np. sedatywnych, dlatego należy skonsultować się z lekarzem,fitoterapeutą lub farmaceutą. Nie powinniśmy jej także stosowac przed zabiegami chirurgicznymi.

Smacznego! Na zdrowie!